Antyczny tekst Eurypidesa – współczesne problemy, czyli „Trojanki” w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku.

W ostatnią środę młodzież Katolika wybrała się do teatru na spektakl „Trojanki” jednego z najlepszych współczesnych reżyserów teatralnych Jana Klaty. Reżyser osadził akcję sztuki poza czasem. Zasypana piaskiem przestrzeń jest wyspą w świecie dotkniętym zagładą – tu: dziesięcioletnią wyniszczającą wojną trojańską. W gdańskim przedstawieniu liczy się ziemia opustoszała, a jeszcze chwilę wcześniej tętniąca życiem, ludzkie pogorzelisko, z którego wyrastają skostniałe ciała ofiar (niezwykle sugestywna scenografia Mirka Kaczmarka) i przede wszystkim kobiety, tytułowe Trojanki. W centrum zdarzeń, a zatem w centrum ludzkiego dramatu, jest Hekabe Doroty Kolak. To w jej osobie skupia się wszystko, co w gdańskim przedstawieniu najważniejsze – wojna widziana przez kobiety, ich zduszony krzyk niezgody na taki świat. Jej wspaniała kreacja aktorska wywołuje porażający efekt. Wcielając się w rolę tragicznej matki doskonale pokazuje tragiczne skutki wojny. Jako Hekabe ma w sobie esencję tragedii Eurypidesa, ale i cierpienie każdej matki, wraz z dziećmi tracącej uzasadnienie do życia. To bardzo wstrząsający spektakl, niełatwy w odbiorze, ale niezwykle prawdziwy, mimo że utwór pochodzi sprzed ponad dwóch tysięcy lat.

Jan Klata zaś nie byłby sobą, gdyby w swoim przedstawieniu nie zastawił na nas pułapki. Kiedy myślimy, że to już koniec, aktorzy kłaniają się, publiczność wstaje z miejsc, kurtyna podnosi się, bileterki wręczają kwiaty, zaczyna się drugi akt. Świetna Katarzyna Figura jako Helena niemal rozsadza scenę, grając niby naiwną, ale przebiegłą blondynkę. Przerysowana komediowość tego fragmentu z początku budzi wątpliwości, bo zdaje się, jakby Jan Klata unieważniał w ten sposób wymowę pierwszej części. Nic bardziej mylnego. W śmiechu Heleny przegląda się wojna peloponeska i nie tylko ona – przegląda się każda wojna. Klata buduje poczucie tragizmu, a potem pokazuje, że to był tylko błysk, bo już do takich myśli i uczuć nie jesteśmy zdolni. I właśnie to w znakomitych gdańskich „Trojankach” jest najbardziej poruszające i przerażające.

ZDJĘCIA